Minimalizm lat 60 vs żółte lata 70, beton i aksamit!
Każdy nowy sezon ślubny przynosi w darze parom młodym nowe, proste w formie, minimalistyczne, industrialne wnętrza odratowane po „dawnych czasach”, zagospodarowane jedynie najprostszymi meblami. To „ostatnio” bardzo modne wnętrza, rozchwytywane przez narzeczonych. Charakteryzują się dużym potencjałem aranżacyjnym, co wydawałoby się idealną sytuacją. Z jednej strony to prawda. Z drugiej… nie do końca…
Chęć wyróżnienia się przez pary zakochanych poprzez dekorację, by nie wyszło „jak u wszystkich” i by spełnić zamysł „chcemy inaczej niż wszyscy” w taki sposób, by nie powielać popularnej zieleni, bieli i szarości oraz pasteli, a z drugiej strony by przełamać brak odwagi przed paletą jaskrawych barw. W minioną środę stanęłyśmy Wam naprzeciw, pokazując jak w prosty sposób wyrazić „siebie”, zachować wyjątkowość miejsca i jego minimalizm oraz nadać mu charakteru nie bojąc się kolorów i wzorów!
Wspaniała kobieca komitywa.
Organizacja, dekoracje i aranżacja : Fabryka Marzeń
Suknie ślubne: Ochocka Atelier
Fotografia: Katarzyna Pyrchała
Dekoracje: ASA wypożyczalnia dekoracji
Make Up: Estera Wasiak
Hair: Kasia Bartosz
Słodkości i Tort: Lunch Box Coffe
Papeteria: Papierove
Biżuteria: Agnieszka Jankowiak
Miejsce: Dawna Pralnia
Modelka: Weronika Wojciechowska